Czy warto było wziąć kredyt we frankach?

Temat kredytów frankowych jest tematem bardzo popularnym w Polsce, zwłaszcza od chwili, gdy centralny bank szwajcarski przestał bronić kursu swojej waluty i gdy kurs franka względem złotówki w ciągu jednego praktycznie dnia poszybował w górę, chwilowo nawet ponad 5 zł za 1 CHF. Ale już wcześniej, przed tą radykalną zmianą, kurs ten kształtował się niezbyt korzystnie dla osób, które w latach 2006-2010 wzięły kredyty w tej walucie i musiały spłacać miesięczne raty dużo większe niż w dniu zaciągania zobowiązania kredytowego.
Tzw. „frankowicze” czują się oszukani. Ale przez kogo? Przez banki, przez rząd, przez złych doradców, przez jakiś spisek europejskich oligarchów? A może wcale nie jest tak źle z kredytami hipotecznymi denominowanymi do franka szwajcarskiego? W niniejszym krótkim artykule postaramy się odpowiedzieć na pytanie, czy racje mają rozżaleni frankowicze i czy rzeczywiście kredyt we frankach był tak złą inwestycją.

Przede wszystkim zacznijmy od tego, że kredyty hipoteczne są zazwyczaj długoterminowymi zobowiązaniami, niekiedy na całe życie zawodowe, czyli np. na 40 lat. Tak więc patrząc z tej perspektywy minęło dopiero ok. 10 lat od wielkiego boomu na kredyty frankowe, czyli od okresu, w którym najwięcej tych kredytów udzielano. Zatem wyciąganie daleko idących wniosków w tym momencie, kiedy w większości przypadków minęło dopiero 20-30% okresu spłacania kredytu, jest, delikatnie mówiąc, przedwczesne. To prawda, że po 10 latach spłacania kredytu nadal większość kredytobiorców ma nadal, w przeliczeniu na złotówki, więcej lub tyle samo do spłacenia, co w momencie zaciągania zobowiązania. Ale przecież, tak jak powiedziano powyżej, kredyt we frankach jest zobowiązaniem najczęściej długoterminowym, rozłożonym nierzadko na dziesiątki lat. A skoro kurs po kilku latach zmienił się tak niekorzystnie dla kredytobiorców, to przecież za jakiś czas sytuacja może się odwrócić i kurs może wrócić do poziomu sprzed roku 2010 albo nawet spadnie jeszcze niżej i okaże się wówczas, że wszyscy frankowicze są bardzo zadowoleni.
Kursy walut i w ogóle cały rynek forex mają to do siebie, że są nieprzewidywalne. Dlatego też kredyt we frankach był i jest inwestycją o dużym stopniu ryzyka. Ale przecież w ciągu ostatnich 10 lat był taki okres, kiedy kurs franka spadł do poziomu nawet ok. 2,2 zł i wówczas większość narzekających frankowiczów „była do przodu”. Pewnie gdyby mogli wówczas przewidywać przyszłość, to zrobiliby wszystko (łącznie z próbą zaciągnięcia kredytu w złotówkach), aby spłacić w całości lub przynajmniej w jak największej części tamto frankowe zobowiązanie. No ale jeśli ktoś wziął kredyt we frankach właśnie w momencie, w którym kurs franka szwajcarskiego względem polskiej złotówki znajdował się w najniższym punkcie, to rzeczywiście może mówić o pechu.

W dniu dzisiejszym jedno wydaje się pewne: nie warto teraz redukować kredytu we frankach, spłacając go od razu w całości lub nawet w stopniu większym niż wynika to z regularnych rat. Takie zachowanie byłoby realizacją straty, więc jest z ekonomicznego puntu widzenia nieuzasadnione. Trzeba uzbroić się w cierpliwość i czekać lepszych czasów, tzn, czasów, kiedy kurs franka znowu spadnie. Oczywiście może też być i tak, że nigdy już nie spadnie do dawnego poziomu, ale jest to scenariusz przez większość ekonomistów uważany za mniej prawdopodobny.

Kolejnym aspektem, który należałoby wziąć pod uwagę rozważając kredyt we frankach wraz z jego szansami i zagrożeniami jest oprocentowanie kredytu, które w tym przypadku jest najniższe z możliwych. To właśnie niskie oprocentowanie skłaniało ludzi najbardziej do tego, aby brać kredyt we frankach. Niskie oprocentowanie oznacza przecież niższe raty i niższą łączną wartość, którą globalnie trzeba spłacić. To wszystko oznacza, że nawet jak kurs franka układa się niekorzystnie, to jest to w pewnym stopniu rekompensowane właśnie przez niskie oprocentowanie kredytów frankowych.

Frankowicze stanowią całkiem pokaźną grupę w polskim społeczeństwie. W rekordowym momencie mówiło się, że jest ok. 700.000 czynnych kredytów frankowych, Dzisiaj tą ilość szacuje się na ok. pół miliona. To nadal bardzo dużo. Do tego stopnia, że frankowicze wciąż są taką grupą, z którą muszą się liczyć politycy, zwłaszcza przed wyborami. Ba, frankowicze marzą nawet o założeniu własnej partii politycznej!
Póki co kredyt frankowy z punktu widzenia spłacalności uchodzi za jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy. To dzięki temu, że na razie frankowicze – pomimo zdecydowanie gorszego kursu i wyższych rat – należą do kredytobiorców, którzy najbardziej regularnie spłacają swoje raty. Ale jeśli frank szwajcarski znowu odnotowałby skokowe umocnienie się i jego kurs na stałe zadomowiłby się powyżej 5 lub 5,5 zł za 1 CHF to na pewno wiele gospodarstw domowych miałoby już poważne problemy ze spłatą swoich rat i sytuacja – przy tak dużej liczbie aktywnych kredytów we frankach – stałaby się dramatyczna. Wówczas jednak można zakładać, że tak duża liczba frankowiczów stałaby się jeszcze bardziej skonsolidowana i stanowcza i z jeszcze większą determinacją naciskałaby na rządzących, aby zostały administracyjnie wprowadzone jakieś regulacje, ułatwiające życie osobom, które mają kredyt we frankach,

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here